Filologia angielska? Germanistyka? Co warto studiować?

biblioteka

Kierunki studiów takie jak filologia angielska czy germanistyka cieszą się niezmiennie dużą popularnością. Dlaczego co roku aż tylu świeżo upieczonych maturzystów decyduje się na zgłębianie tajników wybranego języka obcego na uniwersytecie? Czy robią dobrze, podejmując studia językowe i nie zważając na sceptyczne głosy przeciwników takiego „niepraktycznego” wyboru? Czy studiowanie samego języka to „za mało”? Myślę, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Ale każdy, kto rozważa rozpoczęcie filologii angielskiej, germańskiej, czy jakiejkolwiek innej, na pewno powinien wziąć pod uwagę kilka ważnych kwestii.

Filologia angielska – jak to naprawdę wygląda?

Pierwsza rzecz, którą należy sobie uświadomić, wybierając się – dajmy na to – na anglistykę, to fakt, że studia filologiczne to nie tylko nauka języka obcego… To raczej zdobywanie wiedzy o języku, literaturze i kulturze danego obszaru językowego. Jeżeli więc planujesz studiować filologię angielską tylko po to, by opanować język angielski na bardzo wysokim poziomie, możesz się szybko zniechęcić. Przedmioty takie jak gramatyka kontrastywna czy historia języka będą Ci spędzać sen z powiek. Dzięki studiom filologicznym na pewno osiągniesz bardzo wysoki poziom języka obcego. Alle traktowanie ich jako alternatywy dla kursu językowego z pewnością jest błędem.

Praca po filologii angielskiej

Często się słyszy, że filologia angielska nie da nam żadnej konkretnej specjalizacji, bo przecież „teraz wszyscy znają angielski”. Po pierwsze – dobre studia językowe gwarantują opanowanie języka obcego na naprawdę wysokim poziomie. Takim, który często trudno osiągnąć, uczęszczając tylko na kursy językowe czy ucząc się języka samodzielnie. Kto ma bowiem czas na poświęcenie tylu godzin dziennie na naukę języka, co studenci anglistyki czy germanistyki. Szlifują oni swe umiejętności nie tylko podczas praktycznych zajęć nauki języka obcego (tzw. PNJ), ale często mają również pozostałe przedmioty, jak literatura czy językoznawstwo, w języku obcym. Absolwenci filologii są zatem nadal poszukiwani przez pracodawców ze względu na to, że ich znajomość języka jest najczęściej na wyjątkowo wysokim poziomie.

Po drugie – to, że rozpoczęcie studiów językowych niekoniecznie oznacza ostateczne wybranie specjalizacji już na samym początku, może być właśnie ich zaletą. W końcu nie każdy świeżo upieczony student wie, co chce robić w przyszłości. Ja zdecydowałam się na germanistykę między innymi właśnie dlatego, że miałam poczucie, że ten wybór mnie w żaden sposób nie ogranicza. Miałam sporo czasu na zastanowienie się, jak najlepiej wykorzystać moje umiejętności w przyszłej karierze zawodowej. Absolwenci filologii zdobywają zatrudnienie w bardzo wielu różnych dziedzinach. Pracują jako tłumacze, nauczyciele, ale również jako pracownicy przedsiębiorstw (np. w branży turystycznej). Działają dla wydawnictw, instytucji kulturalnych i biznesowych, administracji i organizacji pozarządowych.

Szansa na ciekawsze życie

Jedno jest pewne – nawet jeżeli nie Twoje życie zawodowe nie będzie ściśle związane z kierunkiem, który wybrałeś, studiowanie filologii języka obcego to niezwykła przygoda i cenne doświadczenie – zagraniczne stypendia, międzynarodowe wymiany, wyjazdy na zagraniczne konferencje czy staże, czy nawet możliwość poznania obcej kultury podczas regularnych zajęć na uczelni będą miały duży wpływ na Twoją przyszłość i postrzeganie świata – z pewnością uczynią Twoje życie ciekawszym. Zatem na pytanie, czy warto studiować filologię, ja odpowiadam, że jak najbardziej warto. A Ty? 🙂

ANGIELSKI NA POZIOMIE C1 i C2 – przejdź do sklepu

NIEMIECKI NA POZIOMIE C1 i C2 – przejdź do sklepu

6 komentarzy

  • Noemi pisze:

    Jestem w trakcie podejmowania decyzji na jaki kierunek chcę się wybrać. Mam naprawdę duży dylemat. 🙂 Myślałam o germanistyce, ale równocześnie kręcą mnie kierunki medyczne, np. rehabilitacja.

  • Maciej pisze:

    W pełni zgadzam się ze stwierdzeniem, iż “studia filologiczne to nie tylko nauka języka obcego”, jednak należy podkreślić, iż szczególnie przez pierwsze trzy lata studiów, tzw. blok praktycznej nauki języka (słuchanie, gramatyka praktyczna, pisanie itd.) mocno daje się we znaki wielu studentom, przez co stając przed wyborem seminarium specjalistycznego (i tematu własnej pracy dyplomowej, o czym w przypadku językoznawstwa piszę na mgr.edu.pl/tematy-prac-jezykoznawstwo.php), wiele osób nie ma za sobą dostatecznej wiedzy i doświadczenia z naukami takimi jak językoznawstwo, medioznawstwo czy translatoryka. Odrobinę łatwiej może być studentom kolegiów nauczycielskich języków obcych, w których wiedza metodyczna często szybko łączona jest z praktyką, choć również wówczas zajęcia muszą być prowadzone w sposób wybiórczy.
    Więcej “powietrza” i szanse na rozwinięcie skrzydeł dają studia uzupełniające magisterskie, ale wielu osobom nie starcza motywacji — część osób na tym etapie już pracuje zawodowo, niektórzy mają już własne rodziny, a pozostałe osoby rozleniwia większy poziom autonomii na czwartym i piątym roku studiów. Jedyną szansą jest znalezienie promotora, który poprowadzi magistranta przez dalszy proces zdobywania wiedzy specjalistycznej i ukierunkuje pasje przyszłego magistra filologii obcej.

    P.S. “Przecież teraz wszyscy znają angielski” — uwielbiam ten stereotyp. 🙂

    • Blog FISZKI pisze:

      Myślę, że okres studiów to świetny moment na to, by „wziąć
      sprawy w swoje ręce” i poświęcić swój czas na poszukiwanie własnych sposobów na
      rozwój. Mam tu na myśli chociażby wyjazdy na zagraniczne stypendia (piszę o tym tutaj: http://blog.fiszki.pl/dla-wszystkich/3-mozliwosci-ktore-musisz-wykorzystac-jako-student/) czy zgłębianie tematów, które nas najbardziej interesują na własną rękę. Bo właśnie
      to powinno być istotą studiów. Przejęcie inicjatywy, wzięcie odpowiedzialności
      za własne wykształcenie, a nie tylko bierne przyjmowanie wiedzy. Ale zgadzam
      się, że w pierwszych latach studiów taka samodzielna praca nad sobą może być niestety wyzwaniem – ze względu na przeładowany program nauczania.

    • Maciej pisze:

      Zgadzam się z kwestią, iż na pierwszych latach studiów program jest mocno “zagęszczony”. Ja za czasów studiów w NKJO miałem to szczęście, że prawie codziennie zaczynałem o godz. 8 rano, a kończyłem o 13:30 — lepiej niż w liceum :-). Następnie zjadałem szybki obiad i jechałem dorobić na korepetycjach i zajęciach z dziećmi. Lektury w miarę możliwości czytałem w autobusach/tramwajach, a wieczorem siadałem przy kserokopiach z zajęć.

      Odnośnie przejęcia inicjatywy nad własnym rozwojem — trzeba mieć szczęście do wykładowców i promotora.

      • Blog FISZKI pisze:

        To się nazywa dobra organizacja czasu 🙂 A co do wykładowców
        i promotora – owszem, dobrze mieć do nich szczęście. Ale nawet jak się go nie ma, można też spróbować poszukać nowych możliwości na własną rękę i „pójść pod prąd” 😉

  • Blog FISZKI pisze:

    Wcale się nie dziwię. Nie jest to łatwa decyzja. Ja z intensywną nauką mojego wymarzonego hiszpańskiego czekałam, aż skończę germanistykę. Ale to dlatego, że u mnie wiązało się to z przeprowadzką do Hiszpanii, a nie studiowaniem kolejnego kierunku. Ale pamiętam, że “zazdrościłam” trochę koleżankom, które uczyły się hiszpańskiego na lektoracie. Ja podczas studiów wybrałam sobie szwedzki jako drugi język, bo wiedziałam, że po studiach trudno mi będzie znaleźć kurs szwedzkiego na poziomie wyższym niż podstawowy. Więc hiszpański musiał poczekać w kolejce 😉 I jak patrzę na to z perspektywy czasu, to myślę sobie, że dobrze zrobiłam. Bo nie da się zrobić wszystkiego jednocześnie. A moje wybory były ściśle związane z możliwościami, jakie miałam w danym momencie. Dlatego radziłabym Ci realnie ocenić, jak dużo czasu będziesz mogła poświęcić na koreański. A na pewno szczególnie pierwszy rok koreanistyki będzie wymagał dużo pracy, jak pewnie sama się domyślasz. Jeżeli tylko jest szansa, że uda Ci się pogodzić wszystkie obowiązki, to radziłabym Ci spróbować. Jeżeli nie – poczekaj, aż będziesz miała więcej czasu. Ale na pewno nie rezygnuj z czegoś, co czujesz, że chciałabyś zrobić. Bo samo to, że masz pasje, jest już wielkim bogactwem. A pasje trzeba pielęgnować. Pozdrawiam serdecznie, Martyna

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *