Ostatnio dużo pisałam o tym, jak ważne jest planowanie nauki języka. Ale dość teorii! W związku z tym, że po prawie dwuletniej przerwie, postanowiłam wrócić do nauki szwedzkiego, pokażę Wam dziś, jak u mnie wygląda proces planowania w praktyce.
1. Jaki cel chcę osiągnąć? I ile daję sobie na to czasu?
Zgodnie z zasadą SMART cele powinny być: proste, dające się zmierzyć, osiągalne, istotne i określone w czasie. Ja postanowiłam, że popracuję nad moją „słabością”, czyli gramatyką. Dlaczego? Bo od września chcę zacząć przygotowywać się do certyfikatu B2 ze szwedzkiego i do tego czasu chcę nadgonić wszystkie zaległości z gramatyki. Mam zatem 6 miesięcy na to, aby nauka szwedzkiego znów weszła mi w nawyk. W planie powtórzenie, poznanie i przećwiczenie zagadnień szwedzkiej gramatyki na poziomie średnio zaawansowanym. I już nie mogę się doczekać tego momentu, gdy za tych kilka miesięcy będę się czuła z moim szwedzkim dużo pewniej 🙂
2. Wybór materiałów i metody
Planując naukę szwedzkiego (ale i każdego innego języka), zawsze wyznaczam sobie materiał bazowy – taki, z którego nauka będzie dla mnie priorytetem. Ale nigdy nie zapominam o „planie B”, czyli o tym, co mnie uratuje przed odwlekaniem nauki w dni, w które będzie mi się szczególnie trudno zmobilizować do działania. Jak znaleźć takie materiały? Wystarczy zastanowić się, jak sprytnie połączyć z nauką języka to, co Cię najbardziej interesuje i odpręża 🙂
W związku z tym, że przez kolejne pół roku to gramatyka będzie dla mnie priorytetem, moim materiałem bazowym będzie Troll 2 Język szwedzki: teoria i praktyka.
FISZKI – pomoc podczas nauki
FISZKI in blanco wykorzystam do zapisywania konstrukcji gramatycznych z przykładami użycia, ale też do nauki nowych słówek i zwrotów napotkanych w ćwiczeniach. A pudełko do nauki MEMOBOX pozwoli mi mądrze powtarzać materiał. Oba te narzędzia przydadzą się też przy realizacji mojego „planu B”, czyli magazynów wnętrzarskich i książek po szwedzku 🙂
3. Rozpisanie planu i… obliczenia
Wiem już, ile mam czasu i z jakich materiałów i narzędzi będę korzystać. Teraz pora na obliczenia! Ile tak naprawdę mam dni na naukę? Ile czasu dziennie powinnam na nią poświęcić? W moim planie nauki nie uwzględniam weekendów, świąt i zaplanowanych już urlopów. Nie oznacza to, że w te wolne dni nie będę miała kontaktu ze szwedzkim! Potraktuję je raczej jako bonusowy czas na naukę. Jeżeli będę chciała bardziej intensywnie przećwiczyć jakieś zagadnienie gramatyczne, albo przeczytać czy obejrzeć coś po szwedzku, to to oczywiście zrobię. Ale będzie to tylko mój wybór, a zrobienie sobie wolnego nie będzie równoznaczne z opóźnieniem realizacji mojego celu.
Po wstępnych obliczeniach wyszło mi, że mam 110 dni. W mojej książce do gramatyki jest 65 lekcji, więc w przybliżeniu robić trochę więcej niż pół lekcji dziennie. Żeby sobie ułatwić – zaplanuję 1 pełną lekcję w poniedziałki i po pół nowej lekcji od wtorku do piątku. Na powtórki z pudełkiem MEMOBOX zaplanuję 10 minut przy porannej kawie. 3 lekcje w tygodniu + poranne powtórki – to będzie moje obowiązkowe minimum do zrealizowania.
I tyle. Materiały przygotowane, zapas fiszek zrobiony, plan zapisany. Teraz nie pozostaje nic innego, jak się go tylko trzymać 🙂