Nauka greckiego – czy w ogóle warto?

grecka flaga
Nauka greckiego

Często dostajemy w redakcji takie pytania – czy warto się uczyć greckiego, węgierskiego, szwedzkiego? Wątpliwości są, bo nakład czasu i pracy ogromny, a korzyści? Zwykle nieokreślone. Ale przecież to zależy! To truizm, ale naprawdę każdy przypadek jest indywidualny. Niby najlepiej uczyć się języków, które można wykorzystać na połowie kuli ziemskiej – angielskiego czy hiszpańskiego. Ale niszowych języków nie powinno się wykluczać z góry. Nauka greckiego nie ma większego sensu, jeśli jedziesz do Grecji tylko na wakacje (nawet jeśli jeździsz tam co roku). Ale jeśli akurat jesteś lekarzem i zastanawiasz się nad wyjazdem do Szwecji, bo otrzymałeś korzystną ofertę pracy, to nauka szwedzkiego będzie oczywistością. Nie ma się nad czym zastanawiać! Im wcześniej zaczniesz i solidniej się do tego przyłożysz, tym lepiej dla Ciebie.

Ale ja o tym greckim chciałam…  Dlaczego? Cóż, parę dni temu wróciłam z wakacji i nasunęło mi się kilka myśli, które musiałam szybko uporządkować. Mój mózg fanki nauki języków obcych od razu podsunął mi bowiem zupełnie zwyczajny u mnie pomysł: „a może by tak…?”. Musiałam go przywołać do porządku, bo naprawdę nie mam w tej chwili czasu na jeszcze jeden język. I tak już siedzę po nocach… 🙁 Ale kilka myśli pozostało.

Nauka greckiego dla każdego?

Na przykład ta, że kiedyś jednak łacina i greka należały do kanonu dobrego wykształcenia (o łacinie pisałam już tutaj). I ta, że wiele słów w języku polskim pochodzi przecież z greki. Może nie ma to większego znaczenia dla sprzedawcy, sekretarki czy menedżera, ale dla lekarza już na pewno. Z języka greckiego pochodzi tyle terminów medycznych, że nauka greckiego przed rozpoczęciem studiów wcale nie byłaby takim szalonym pomysłem… I tu nasuwa się pytanie – czy łatwiej studiować medycynę, gdy zna się grecki, czy też może łatwiej uczyć się greckiego, gdy studia medyczne ma się już za sobą? 😉 Jedno jest pewne – im więcej wiesz, tym łatwiej uczysz się kolejnych rzeczy. Tylko przypomnę tutaj słowa Sebastiana Leitnera, że nauka jest wbijaniem kolejnych haków w pamięci – im jest ich więcej, tym łatwiej się po nich wspinać wyżej.

Naucz się… greckich liter!

Trudno oczywiście namawiać do powszechnej nauki greckiego – nie jest to mimo wszystko najpraktyczniejszy język. A jeśli już chcesz ćwiczyć i rozwijać pamięć (bo do tego nauka języka nadaje się doskonale), to na pewno znajdziesz język, który przyda Ci się bardziej (choćby hiszpański czy niemiecki). Natomiast jeśli planujesz wypoczynek w Grecji albo wybierasz się tam częściej, to zachęcam do nauki chociażby… greckich liter! Nie jest to duże wyzwanie (część z nich poznaliśmy przecież na lekcjach matematyki), a satysfakcja może być spora. Bo – jak pisałam – wiele słów w języku polskim pochodzi z greckiego i może się zdarzyć, że kiedy już odcyfrujesz grecki napis, to… zrozumiesz go bez nauki greckiego! Na tej stronie znajdziesz przejrzyste materiały do nauki, wraz z alfabetem.

Ćwicz pamięć z głową!

I to tyle. 🙂 Ważne, by zawsze z entuzjazmem podchodzić do nauki nowego języka (każda nauka rozwija). A także – by rozważyć, którego języka warto się uczyć we własnym przypadku. Gdzie tę wiedzę wykorzystać? Jak? Kiedy? Jeśli masz konkretny cel, to będziesz mieć też motywację i pewność, że nie zarzucisz nauki po roku, bo okaże się żmudna. Więc choćby i węgierski – ale… w konkretnym celu!