Majówka już za miesiąc i jak co roku pada pytanie – dokąd się wybrać? Polska jest piękna, ale pogoda – jak zwykle na początku maja – mocno niepewna; Berlin, Praga, Barcelona czy Londyn już się niektórym przejadły, więc poszukują nowych pomysłów. Więc może jednak majówka w Madrycie? To już wprawdzie trochę za późno, żeby dopiero zaczynać planowanie – tanie bilety lotnicze, o ile na ten okres w ogóle były dostępne, dawno zniknęły. Być może macie w zanadrzu jakieś kody rabatowe, możliwość odbycia lotu za punkty (tzw. mile) w ramach programów lojalnościowych albo jakiś inny pomysł na niedrogi transport? Jeśli tak, to Madryt polecam Wam z całego serca!
Sama skusiłam się na spędzenie właśnie tam Wielkiego Tygodnia (byłam ciekawa słynnych procesji wielkopiątkowych). Muszę przyznać, że był to świetny pomysł! Z obserwowania procesji co prawda wiele nie wyszło… Zaczynały się wieczorem, a po całym dniu zwiedzania nie miałam już siły, żeby sterczeć w tłumie. Madryt jednak zaoferował w zamian tyle, że wrażeń wystarczy mi na kilka następnych tygodni!
Majówka w Madrycie – co zobaczyć?
Po pierwsze – samo miasto. Piękne budynki, malownicze uliczki, urocze parki. Spacerować można godzinami – po centrum, starówce, Embajadores. Park Buen Retiro to miejsce na cały dzień – pod pomnikiem Alfonsa XII warto posłuchać popisów gitarzystów. Jednak co hiszpańska gitara, to hiszpańska gitara (kto nie wie, o czym mówię, niech posłucha np. tego nagrania. Paco de Lucía niestety już nie żyje, ale pod pomnikiem można usłyszeć i takich, którzy niewiele mu ustępują).
Zawsze staram się zobaczyć jak najwięcej i plan układam sobie ambitny, więc każdy dzień kończę, ledwie powłócząc nogami – tak było i tym razem. Wprawdzie natychmiast po przylocie kupiłam bilet na komunikację miejską (można kupić bilety na jeden lub dziesięć przejazdów albo od razu na cały dzień, dwa dni, trzy, pięć – w zależności od potrzeb), ale miejsca najbardziej warte odwiedzenia i tak leżą w niewielkiej odległości od siebie, więc w centrum nawet szkoda czasu na schodzenie do metra…
Madryckie muzea
Pamiętajcie, że zwiedzanie muzeów wymaga kondycji. Ja wybrałam tylko te najważniejsze i ograniczyłam się do obejrzenia tego, co najbardziej mnie interesowało. Przez Prado przemknęłam jak burza w poszukiwaniu Boscha, El Greca, Goi i Velázqueza (resztę zostawiam sobie na następny raz). W Centrum Sztuki im. Królowej Zofii pobiegłam do Dalego i oczywiście Picassowskiej Guerniki, zostałam też zaciągnięta do Muzeum Morskiego, ale nie żałuję – było warto! Jeśli macie ograniczony budżet, to pamiętajcie, że do większości muzeów na dwie godziny przed zamknięciem można wejść bezpłatnie. Są tylko dwa minusy – trzeba odstać swoje w kolejce przed wejściem (ale do Prado i tak przez cały dzień będą kolejki). Trudno też wiele zobaczyć w tak krótkim czasie, dlatego warto wcześniej wiedzieć, co chce się obejrzeć! Przy okazji – czy pamiętacie, że bilety na samolot czy statek to pasajes, bilety komunikacji miejskiej to billetes, bilety wstępu do muzeów, parków czy na koncerty to entradas, a do kin, teatrów czy na mecze – localidades? Można często używać tych nazw zamiennie, ale nie w każdej sytuacji!
Majówka w Madrycie – co i gdzie zjeść?
No i kuchnia! Madryt, jak chyba każde hiszpańskie miasto, zachwyca kulinarnie – wędrując po mieście, można w chwilach zmęczenia raz po raz zaglądać do przytulnych knajpek (słynne tabernas!) – a to na kieliszek riojy, a to na café solo czy café bombón… I wszechobecne tapas! Na śniadanie obowiązkowe churros z czekoladą, a na kolację – ośmiornica (pulpo) w Taberna Maceira – i nie chce się wracać. A gdy jeszcze trafi się do hali targowej św. Michała – kubki smakowe wariują ze szczęścia!
Odrobina hiszpańskiego nie zawadzi…
Madryt doskonale nadaje się na czterodniową wycieczkę. W tym czasie można zobaczyć naprawdę dużo, poczuć atmosferę miasta, poćwiczyć hiszpański i przy okazji pięknie się opalić. Trzebaby mieć wyjątkowego pecha, żeby trafić tam na gorszą pogodę. 😉 Tym z Was, którzy stresują się nieznajomością hiszpańskiego, ale nie zamierzają się go uczyć, polecam nasze Rozmówki hiszpańskie. Natomiast tym, którzy zastanawiają się nad rozpoczęciem nauki – Starter hiszpański. Musicie tylko przed wyjazdem zastanowić się nad noclegami – majówka w Madrycie pod tym względem nie jest najtańsza. Tanie loty wyszukacie np. tutaj.