Języki na wakacjach (3): Azja Południowo-Wschodnia

Azja
Azja

Rozpoczyna się sezon na egzotyczne podróże – uciekamy tam gdzie słońce mamy wręcz zagwarantowane i możemy beztrosko odpocząć. Ja sama od wielu lat staram się w listopadzie nasłonecznić się na resztę zimy. Zwykle robię, co mogę, żeby choć dwa tygodnie spędzić w Azji. Nie zawsze mi to wychodzi, ale staram się bardzo – to mój ulubiony kierunek! Chciałabym zachęcić wszystkich, którzy jeszcze go nie odkryli, aby choć raz zajrzeli w ten zakątek świata. A potem z reguły nie ma już odwrotu – wraca się tam, wraca i wraca… 😉

Dlaczego Azja Południowo-Wschodnia?

Powodów jest mnóstwo – od wspaniałej pogody (pod koniec października kończy się pora deszczowa, a pora sucha trwa aż do lutego), łatwości poruszania i porozumiewania się (wystarczą podstawy angielskiego!), niskich cen, przepysznej kuchni, uprzejmości mieszkańców i wspaniałych krajobrazów po niesamowite zabytki, bliskość dzikiej przyrody i piękno plaż. To prawdziwy raj, jeśli umie się z niego korzystać. Niestety na ogół jest to tylko raj dla turystów… Duża część mieszkańców tej części świata żyje w naprawdę trudnych warunkach.

Samemu czy z biurem podróży?

Jeśli chodzi o ten zakątek świata, to zawsze powiem – samemu. Koszty będą prawdopodobnie zbliżone – zależy, jaki standard noclegów będziemy wybierać, ile podróżować i co zwiedzać. Oczywiście główny koszt to koszt biletów lotniczych. Przy ulicznym straganie w Tajlandii obiad można zjeść już od 2 lub 3 złotych! Na dodatek zwykle będzie on lepszy (i świeższy) niż w barze czy restauracji. Samotna podróż to możliwość zobaczenia bardzo wielu miejsc, we własnym tempie. Bez pośpiechu i bez przywiązania do miejsca (hotelu) czy grupy (autokaru).

Przy czym – przy zachowaniu zdrowego rozsądku – kraje Azji Południowo-Wschodniej są wyjątkowo bezpieczne. Bardzo często spotyka się tam samotnie podróżujące kobiety czy rodziny z małymi dziećmi. Oczywiście należy zachować niezbędne środki bezpieczeństwa (takie same jak w Polsce) i traktować mieszkańców z należnym szacunkiem! Dobrze poczytać przed wyjazdem o ich zwyczajach i kulturze, aby nawet nieświadomie ich nie urazić. Jednak nocny powrót do hotelu czy domku na plaży raczej nie będzie wiązał się z żadnymi nieprzyjemnościami.

Komunikacja

Podróżowanie po krajach Azji Południowo-Wschodniej (czyli Tajlandii, Wietnamie, Kambodży, Laosie, Indonezji i Malezji) jest niezwykle proste. W tych krajach co kilka kroków można natknąć się na biura turystyczne, które są w stanie zapewnić nam (w bardzo korzystnych cenach!) bilety na wszelkie środki komunikacji, noclegi czy dodatkowe atrakcje turystyczne. Zwykle możemy tam zapłacić nawet mniej niż gdybyśmy samodzielnie kupowali bilety w kasie lub rezerwowali nocleg w hotelu. Jeżeli więc nie mamy pomysłu na dalszą podróż lub czasu na planowanie, taka agencja może nas wyręczyć i zaplanować nam cały pobyt. Otrzymamy wtedy plik biletów i rezerwacji z dokładną instrukcją, co dalej! I to naprawdę działa. No i prawie wszędzie (inaczej niż w Chinach czy Japonii) porozumiemy się po angielsku!

A poza tym nie musimy targać ze sobą ciężkiego bagażu. Jest tam tak ciepło, że wystarczy nam śpiwór i kilka koszulek (nawet kupionych na miejscu). Tanie pralnie znajdziemy prawie na każdym rogu!

Zdrowie

Oczywiście należy pamiętać, że kraje Azji Południowo-Wschodniej to kraje tropikalne. Przed wyjazdem dobrze byłoby zaszczepić się choćby na żółtaczkę typu A i B oraz błonicę, tężec i polio. (Tak naprawdę są to szczepienia, które warto mieć zawsze aktualne, a nie tylko przed wyjazdem do tropików.) W razie wątpliwości polecam kontakt z Uniwersyteckim Centrum Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdyni. Tam uzyskamy konkretną odpowiedź, jakie szczepienia są zalecane w danym przypadku. Zależy to np. od rejonu, w który się wybieramy, od długości pobytu czy charakteru wyjazdu). Także przyjmowanie leków przeciwmalarycznych dość rzadko jest zalecane, tym bardziej, że mają one poważne skutki uboczne, dlatego i w tej sprawie polecam kontakt z UCMMiT). Zwykle wystarczy kupiony na miejscu środek przeciw komarom. Ja zabieram też ze sobą moskitierę (nie tyle przed komarami, ale karaluchami, jaszczurkami i czego tam jeszcze można się spodziewać…) 😉

I jeszcze jedno – nie zdarzyło się, abym ja sama lub ktoś z moich znajomych miał problemy żołądkowe w którymś z tych krajów (w przeciwności do np. Indii czy Egiptu). Wystarczy przestrzegać zasady, że spożywa się tylko produkty poddane obróbce cieplnej (smażone, pieczone, grillowane, gotowane) w naszej obecności lub hermetycznie zamknięte (woda czy inne produkty kupowane w sklepach). Owoce powinniśmy myć sami.

Od którego kraju zacząć?

Zazwyczaj polecam Tajlandię – jest to kraj nowoczesny, bezpieczny (choć ostatnio zdarzały się tam zamieszki i dlatego zawsze warto sprawdzić komunikaty na stronie MSZ), jego mieszkańcy są mili i chętnie udzielają pomocy, a w sklepach na każdym produkcie jest metka z ceną. Inaczej jest w Wietnamie, gdzie warunki często bywają dużo bardziej spartańskie (ja zawsze mówię, że Tajlandia i Wietnam to jak Niemcy i Ukraina, ale to oczywiście subiektywna opinia…), a na produktach prawie nigdy nie znajdziemy cen, co oznacza nieustanne targowanie się o wszystko (co może nie jest szczególnie trudne czy nieprzyjemne, ale na pewno – czasochłonne…). Indonezja jest z kolei krajem muzułmańskim, co oznacza mniejszą swobodę – na wielu plażach (np. na Jawie) kobieta nie może pokazać się w kostiumie kąpielowym itp. Dlatego na pierwszy raz naprawdę polecam Tajlandię – 2 tygodnie wystarczą, żeby zobaczyć całkiem sporo i to z ogromną przyjemnością i beztroską!

Może dzisiejszy temat nie do końca związany był z nauką języków, ale jakiś akcent językowy musi się pojawić 🙂 Zawsze bowiem polecam, aby przed wyjazdem nauczyć się choć kilku słów w języku kraju, do którego się wybieramy – wystarczy „dzień dobry” i „dziękuję” – nawet, jeśli to trudne i zupełnie abstrakcyjne dla nas wyrazy. Zapewniam – potrafią zdziałać cuda!

Jeśli udało mi się Was namówić na nową przygodę, to ogromnie się cieszę. A może spotkamy się kiedyś w wietnamskim pociągu? 😉