Język chiński – łatwy czy trudny?

Szanghaj
Szanghaj

Wrócę dziś do naszej serii o trudności poszczególnych języków – mieliście już okazję poczytać o francuskim, włoskim, hiszpańskim i rosyjskim. Dziś zajmiemy się pierwszym z języków orientalnych. A zatem – język chiński: łatwy czy trudny?

Odpowiedź jak zwykle nie jest prosta, wiele zależy bowiem nie tylko od rzeczywistego stopnia trudności języka (tutaj możecie poczytać o tym, jak się go ocenia), ale od Waszych indywidualnych zdolności i predyspozycji. Tak więc jeśli nauka języków generalnie przychodzi Wam z łatwością, to mam dla Was dobrą wiadomość. Z chińskim też nie powinniście mieć większych problemów (choć od razu ostrzegam, że jest to zajęcie czasochłonne!). Jeśli natomiast z nauką pamięciową zawsze byliście trochę na bakier, to chiński może okazać się nie do pokonania. Albo inaczej – wszystkiego można się nauczyć, ale nakład pracy i czasu może być niewspółmierny do efektów. Dlatego jeśli nosicie się z zamiarem rozpoczęcia nauki chińskiego, koniecznie weźcie pod uwagę poniższe wskazówki!

Język chiński jest trudny…

Oczywiście zaczniemy od tego, co odstrasza najbardziej, czyli od chińskich znaków, zwanych przez wielu żartobliwie krzakami… 😉 Ich zapamiętywanie jest rzeczywiście trudne, ale dobrą wiadomością jest, że nie trzeba uczyć się położenia każdej kreski z osobna! Znaki składają się z mniejszych, podstawowych elementów, tak więc zwykle wystarczy zapamiętać z jakich „podznaków” znak się składa. (O sposobach nauki chińskich znaków pisałam tutaj). Można wyróżnić trzy etapy nauki znaków – najpierw wydaje się ona łatwa, bo znaków jest niewiele. (Przez pierwszy rok uczymy się ich ok. 150 i nie są one zbyt złożone.) Potem znaków przybywa, stają się coraz bardziej skomplikowane i zaczynają nam się mylić (w tym momencie wielu się poddaje). Następnie – gdzieś w okolicach trzeciego lub czwartego roku nauki (kiedy znamy już ponad 1000 znaków) – nadchodzi ten upragniony moment! Zaczynamy lepiej się orientować w strukturze znaków i nie zastanawiamy się już nad poszczególnymi ich elementami – wtedy nauka staje się prostsza i znowu nabiera tempa.

A co z wymową?

Trudności nastręcza też wymowa – nie dlatego, że trudno nam wymówić jakiś dźwięk (język polski jest pod tym względem wyjątkowo bogaty i rzadko która głoska sprawia kłopot naszemu aparatowi mowy). Kłopot polega na tym, że każda chińska sylaba może mieć inne znaczenie w zależności od sposobu jej wymówienia. Czy to tonem jednostajnym i wysokim, czy to wznoszącym się, czy to opadająco-wznoszącym, czy też opadającym. Ewentualnie neutralnym. Tonów trzeba się nauczyć (najlepiej ze słuchu!), bo o ile dla nas nie zawsze są one wychwytywalne i pewnie i tak zrozumiemy Chińczyka na podstawie kontekstu zdania, to w drugą stronę może to nie zadziałać i Chińczyk nie będzie miał pojęcia, o czym mówimy.

To właściwie najistotniejsze trudności, z jakimi trzeba zmierzyć się podczas nauki chińskiego. Polakom, przyzwyczajonym do dość swobodnego szyku zdania, kłopot może też sprawiać nieco inna składnia. (W języku chińskim – tak jak w niemieckim – szyk zdania jest bardzo ważny!)

Ponadto już na poziomie niższym średnio zaawansowanym poznaje się wiele słów, których w języku polskim w ogóle się nie używa. Uczymy się nazw świąt, zwyczajów czy strojów obcych naszej kulturze, nazw chińskich potraw czy też warzyw i owoców nieobecnych w naszej strefie klimatycznej albo w polskim jadłospisie. Poznajemy też wiele nazw geograficznych, które nam są właściwie niepotrzebne, ale w chińskiej rzeczywistości są codziennością.

Ale nie należy się zniechęcać, bowiem wiele osób twierdzi, że…

Język chiński jest łatwy!

Ci, którzy tak mówią, argumentują swoją opinię przede wszystkim prostotą gramatyki. Rzeczywiście, chińska gramatyka na samym początku wydaje się dziecinnie prosta. Kiedy okazuje się, że nie ma liczby mnogiej, rodzajów, przypadków, odmian i czasów, a zdanie „ja jutro jechać Chiny” jest poprawne… Oczywiście – jak w każdym języku – im dalej w las, tym więcej drzew. Wraz ze stopniem zaawansowania rośnie liczba zagadnień i pewnych niuansów. Te za to mogą sprawiać nam kłopot, gdyż nie mają swoich odpowiedników w gramatyce polskiej. Ale ten problem pojawia się dopiero na późniejszym etapie nauki.

Kolejna sprawa to nauka języka mówionego – mimo że na początku język chiński brzmi dla nas jak zbiór miauknięć i gdaknięć, to (dzięki nieskomplikowanej gramatyce) dość szybko jesteśmy w stanie nauczyć się rozumieć ze słuchu i mówić. Świadczą o tym szybkie postępy naszych studentów i sportowców wyjeżdżających do Chin i posługujących się chińskim tylko w mowie. Dlatego jeśli chcecie opanować ten język wyłącznie w celu niezbędnej komunikacji „na miejscu” i nie macie w planach czytania i pisania po chińsku, to nauka rzeczywiście może pójść Wam całkiem szybko.

No więc – łatwy czy trudny?

Na to pytanie musicie mimo wszystko odpowiedzieć sobie sami. Język chiński na pewno jest trudniejszy niż francuski czy hiszpański, ale łatwiejszy niż na przykład arabski czy węgierski. Jedno jest pewne – jeśli już zaczniecie się uczyć chińskiego, musicie to robić wyjątkowo systematycznie. Każda przerwa powoduje błyskawiczne ulatnianie się z pamięci słów i znaków, a naukę trzeba rozpoczynać od początku. (Dotyczy to zwłaszcza dzieci, o czym pisałam tutaj.) Dzieje się tak m.in. dlatego, że chińskie słowa są dla nas zupełnie abstrakcyjne. Nie możemy ich z niczym skojarzyć – zostaje więc nauka pamięciowa. Ale z kolei pocieszające jest to, że jeśli nauczycie się chińskich znaków, dużo łatwiej przyjdzie Wam opanowanie pisma japońskiego! 😉

I jak w każdym języku – początki są łatwe, potem zaczynają się schody. Im więcej umiemy, tym bardziej uświadamiamy sobie, jak wiele jeszcze przed nami. Może nas to trochę zdemotywować, ale ważne jest, żeby nie poddać się w momencie zwątpienia. Przy systematycznej nauce szybko dojdziemy do momentu, kiedy wszystko znowu zacznie wydawać się prostsze. I rzeczywiście będzie. Najważniejsze, to znaleźć dobrą szkołę lub dobrego nauczyciela. A kiedy oswoicie się już z podstawami, stwierdzicie być może, że język chiński wcale nie jest taki straszny!