Wrzesień to tradycyjnie początek roku szkolnego, ale również gorący czas zapisów na kursy pozalekcyjne wszelkiej maści. Wybór jest przeogromny – od ofert sportowych: pływanie, wspinaczka, skoki do wody (uwaga: nowa moda!), przez naukę gry na rozmaitych instrumentach muzycznych, warsztaty plastyczne, filmowe, artystyczne, zajęcia komputerowe i ekonomiczne, po kursy nauki języków obcych… uff, sporo tego! Po wpisaniu w wyszukiwarce frazy „kurs angielskiego dla dzieci poznań” otrzymałam ponad półtora miliona wyników – to niemało, jak na półmilionowe miasto. To właśnie język angielski, w połączeniu z treningiem sportowym, należy do standardowego zestawu zajęć dodatkowych dzieci w wieku szkolnym.
Zanim zadamy sobie pytanie: jaki kurs jest najlepszy dla naszego dziecka, musimy zdecydować, kiedy rozpocząć naukę. Czy dziecko w wieku przedszkolnym, a więc około 2–6 roku życia jest gotowe do nauki języka obcego? TAK! „A czy nie pomiesza mu się w głowie?” – naprawdę, słyszałam to pytanie już dość często. NIE! Nic mu się nie pomiesza, dla dziecka to zabawa, śmieszne słówka, nowe piosenki i wierszyki, które przygotowują je do lepszego poznania nowego języka w przyszłości. Polecam mój post „Native speaker w przedszkolu” – to rzecz o zaletach nauki języka obcego od momentu pożegnania z pieluchą i smoczkiem. W szkole następuje kontynuacja nauki danego języka i pogłębienie jego znajomości. Aby jednak zapewnić dziecku odpowiedni poziom nauki (chodzi tu zwłaszcza o indywidualne podejście do ucznia, jakość nauczania oraz materiałów do nauki), warto zainwestować w dobre kursy językowe.
Czym należy się kierować, wybierając kurs językowy dla dziecka?
Zacznijmy od dziecka i jego potrzeb: czy woli uczyć się w małej grupie czy indywidualnie? Czy ma udoskonalać znajomość słownictwa, zagadnień gramatycznych i wymowę, czy może powinno odświeżyć ogólną znajomość języka obcego po dłuższej przerwie?
Ocena jakości szkoły językowej bądź kwalifikacji nauczyciela
Warto pytać o certyfikaty i uprawnienia. Nawet native speaker musi mieć przygotowanie dydaktyczne i metodyczne do nauki języka obcego! Wybierajmy szkołę polecaną przez znajomych – po niemiecku nazywa się to dźwięcznie „Mundpropaganda”. Jest to najefektywniejsza metoda marketingu, ale też i doskonałe źródło informacji. Podobnie jak przy wyborze niani, najlepsi nauczyciele są rozchwytywani i terminy prowadzonych przez nich kursów trzeba rezerwować z dużym wyprzedzeniem. Polecam skorzystanie z lekcji próbnej (czasami bywa bezpłatna). Wtedy bowiem możemy poznać sposób prowadzenia zajęć, podręczniki i wyposażenie techniczne oraz sprawdzić „chemię” miedzy uczniem a nauczycielem.
Długość lekcji i częstotliwość spotkań
Optymalnym rozwiązaniem jest znalezienie szkoły językowej blisko domu. Czasami zajęcia dodatkowe odbywają w czasie zajęć świetlicowych w szkole, do której chodzi dziecko, oszczędzamy wtedy czas na żmudne dojazdy. W przypadku nauczyciela prywatnego można się umówić na miejsce spotkań. Jeśli zdecydujemy się na lekcje w domu, pamiętajmy, że nauka musi odbywać się w osobnym pokoju, a domownicy (również czworonożni) powinni chodzić na paluszkach… Niezmiernie ważne jest, aby nie przeciążać dziecka zadaniami dodatkowymi, dziecko potrzebuje czasu na regenerację i przyswojenie poznanego materiału.
Cena: porównujmy ceny i zapytajmy o rabaty, często można uzyskać zniżki dla rodzeństwa, bądź też inne rabaty – np. w przypadku kontynuacji kursu lub zapłaty za cały rok z góry.
Kurs kursem, a uczyć się i tak trzeba… Mamo i Tato, zaglądajcie REGULARNIE do zeszytu (o ile taki prowadzi) i przepytujcie dziecko ze słówek (byle niezbyt „belfersko”…). Urozmaicajcie dzieciom naukę języków obcych grami edukacyjnymi, filmami obcojęzycznymi oraz aplikacjami językowymi na urządzenia mobilne. Uczestniczcie w letnich i zimowych inicjatywach szkół językowych, animacjach, koloniach, dniach otwartych drzwi – na wyniki nie trzeba będzie długo czekać!
Też mam w planach zapisać się na jakiś kurs, jak na razie podstawy robię z fiszkami :), nie chciałbym zaczynać nauki w szkole od 0, a wydaje mi się, że dzięki fiszkom da się sporo podciągnąć, po tych kilku tygodniach nauki przez wakacje już widzę, że zasób słownictwa mi się zwiększył 😉
Z moim synem staram się po prostu rozmawiać po angielsku, pytać o różne rzeczy, ale nie przepytywać z wykutych na pamięć słówek, bo nie w tym rzecz. Ma dopiero 4 lata, chodzi do przedszkola, tam ma angielski, na dodatkowe kursy jeszcze przyjdzie pora.