Język angielski – łatwy czy trudny?

Nadszedł czas na najważniejszy język w naszym cyklu „Łatwy czy trudny?” – język angielski. Dlaczego dopiero teraz? Nie wiem… Może dlatego, że konieczność znajomości angielskiego jest już dzisiaj oczywista? Może nie ma sensu zastanawiać się nad tym, czy jest on łatwy czy trudny? Tylko po prostu – siadać i się uczyć? A może dlatego, że na ten temat napisano już bardzo wiele? Ciekawą wypowiedź możecie przeczytać na przykład tutaj.

Język angielski – łatwy?

Takie wrażenie możesz odnieść na początku – nie ma odmian, deklinacji, liczba mnoga wydaje się prosta. Po prostu łączysz słowa ze słownika i mówisz. Trochę problemów masz na początku z wymową, ale w końcu w języku polskim występuje tak wiele nietypowych głosek, że Twój aparat mowy jest w stanie poradzić sobie z każdym wyzwaniem. Tak, tak, nawet to uparte „th” wymawiasz częściej jak „f”, „t” czy „d”. Nie dlatego, że nie potrafisz wymówić tej głoski prawidłowo, tylko dlatego, że – przyznaj się – wstydzisz się seplenić! Po pewnym czasie przychodzi jednak moment załamania. To ta chwila, kiedy przerasta Cię liczba czasów i już w końcu nie wiesz, czy tutaj to Future Perfect, czy jednak może Simple… Ale pewnego dnia nadchodzi też moment aha! i wszystko nagle wskakuje na swoje miejsce. Albo wyjeżdżasz za granicę i stopniowo, w praktyce, nabierasz coraz większej wprawy i mówisz coraz płynniej. Tylko czy uczysz się dalej i rozwijasz język, czy też zostajesz na pewnym poziomie, który wystarcza Ci w codziennym życiu?

Język angielski – trudny?

Bo nie ma się co oszukiwać – angielski jest trudny. Trudny, bo przede wszystkim występują w nim czasy, których w języku polskim nie ma. Do czasów dochodzi mowa zależna i okresy warunkowe, które też trzeba w tych czasach uwzględnić. Trudny, bo ta sama grupa liter może być wymawiana na kilkanaście różnych sposobów (choćby „ough”). Ma też o wiele więcej słów niż język polski, a niuanse znaczeniowe między niby-synonimami są niełatwe do wychwycenia. Trudny, bo jedno angielskie słowo można przetłumaczyć na kilkanaście polskich (więc o które chodzi???), a jedno polskie – na kilka angielskich (więc które wybrać???). Gdyby ten język był prosty, Google Tłumacz nie wyświetlałby takich bzdur, jakie wyświetla przy próbie tłumaczenia tekstu. A więc?

Wiem, że nic nie wiem…

I te właśnie słowa, przypisywane Sokratesowi, najlepiej chyba odzwierciedlają opinię każdego, kto opanował język angielski na poziomie naprawdę zaawansowanym. Oczywiście, o ile ten ktoś potrafi przy okazji rzetelnie i krytycznie spojrzeć na swoją wiedzę. Im dłużej się uczymy, im więcej synonimów, idiomów i niuansów znaczeniowych poznajemy, tym boleśniej dociera do nas ogrom naszych braków i niewiedzy. Ale aby zdać sobie z niego sprawę, trzeba już swoje umieć. Tu z kolei kłania się efekt Krugera-Dunninga, który pokazuje, że im mniej wiemy na dany temat, tym bardziej uważamy się za ekspertów w danej dziedzinie i na odwrót… 😉 To już jednak temat na zupełnie inny artykuł… Oczywiście, jeżeli macie ochotę przeczytać coś więcej o efekcie Krugera-Dunninga już dziś, to możecie zajrzeć na tę stronę. Możecie też przeczytać na przykład ten tekst Piotra Buckiego.